Zum Inhalt springen

Dzień 11/Tag 11

Petersburg. Ociupinkę większe od Murmańska i dużo większe od wszystkiego, co do tej pory uchodziło za ogromne.

W Petersburgu spędziliśmy dwie noce, cały dzień biegaliśmy od jednej wspaniałej budowli do drugiej (ponad 20km na piechotkę, co SM ucztą dla kręgosłupa nawykłego do busowych siedzeń się okazało), a gdy nie mogliśmy już przed siebie szurać, zabraliśmy się za podziwianie kolejnych stacji metra.

Zanim jednak we wspaniałości opisie się zatracimy, garść uwag technicznych. Do Petersburga wjechaliśmy z nadzeją na skrawek miejsca do zaparkowania Bronka pod hotelem Elizar. Hotel i owszem znaleźliśmy, wolnego miejsca już niestety nie. Miła Pani skierowała nas do hotelu Phologist, gdzie w lekko szokujacej cenie 3000 rubli przydzielono nam miejsce na kampingu na dwie noce. Była kuchnia i były prysznice. Śniadanie w hotelu, 300 rubli extra. Tuż obok mieliśmy wyjazd na obwodnicę i przystanki autobusów i trolejbusów. No i najważszniejsze: kamery, płoty i zasieki do pilnowania Bronka.

Rzut oka na białą noc – w zasadzie rozczarowanie (zdjęcie zrobione o godz. 00:21) zdażyliśmy przywyknać do nocy jasnych jak dzień:


Wir hatten einen festen Plan in Petersburg zwei Nächte zu verbringen und somit an einem Tag komplett auf das Weiterfahren zu verzichten. Man muss schon sagen, es lohnt sich, nur ist es unmöglich an einem Tag die Vielzahl der sehenswerten Orte in dieser Großstadt abzuhacken. Wir liefen den ganzen Tag, von einer Sehenswürdigkeit zur anderen dabei staunten wir nicht schlecht als wir feststellten, dass bereits 20km hinter uns lagen. Und dabei hatten wir das Gefühl nur einen Bruchteil gesehen zu haben. Kaputt und müde vom laufen gingen wir abends zur U-Bahn, wo wir das Sightseeing fortsetzten und uns die von Marmor besetzten Stationen abgeschaut haben. Ein Tipp ist hier die Linie 1 mit ihren alten Stationen im Zentrum.

Wir sind nach Petersburg reingefahren mit der Hoffnung einen Stellplatz für unseren Bus im Hotel Elizar zu finden, leider war dort bereits alles belegt und so schickte man uns zum Hotel Phologist, etwas am Rand der Stadt aber auch mit Stellplatzmöglichkeiten. Für 3000 Rubel haben wir dort einen Platz für zwei Nächte bekommen, Zugang zur Küche, Duschen und Toiletten inclusive. Der Stellplatz war natürlich gut umzäunt und mit Video überwacht, ein Frühstück könnte man im Hotel für 300 Rubel extra kaufen. Gleich am Hotel befindet sich die Ausfahrt auf den Stadtring sowie Bus und O-Bus Haltestellen.

Die langen St. Petersburger Nächte kamen uns im Vergleich zum Nordkap eher dunkel vor (0:21 Uhr):

image

Dla porównania – biała noc w drodze na Nordkapp (godz. 1:52):


Ein Vergleich aus der Region um den Nordkap (1:52 Uhr):

image

Bronek pod czujnym okiem kamer, a my wyposażeni w niezbędne informacje na temat technik i sposobów podróży do ścisłego centrum.

Tu kolejna uwaga techniczna: w Petersburgu pojęcie braku biletu w zasadzie nie istnieje. Podróż losowo wybranym naziemnym środkiem komunikacji publicznej wyglada tak: szukamy przystanku, szukamy rozkładu jazdy (na ogół brak lub też wisi gdzieś na trakcji 250m nad ziemia wypisany czcionka Arial Narrow, 9 pt.), nadjeżdza bus, wsiadamy, ściskajac w ręku rubel zielony, jedno z siedzeń ożywa i atakuje, zasłaniamy się zielonym rublem, konduktor nie odpuszcza, jego bęben z biletami jest większy, niż nasz bęben, 30rubli płynnie przepływa pomiędzy nami a budżetem państwa, siedzenie zamiera, bęben z biletami przestaje wirować, słońce może znów spokojnie krażyć wokół Rosji.

Ponieważ bus nadjeżdżać nie chciał, ruszyliśmy do sasiądujacego z przystankiem sklepu nabyć lokalne piwo. I tu kolejna uwaga techniczna: po 22giej obowiazuje prohibicja. Całkiem przypadkiem okazało się, że wylądowaliśmy w dzielncy 13 (rejon niewskij), o niezbyt dobrej sławie – ogromne, ponure blokowisko, upstrzone przeżartymi rdzą pojazdami samochodopodobnymi. Mieszkańcy dzielnicy, których dane nam było spotkać, byli odpowiednio do krajobrazu dopasowni i – mimo prohibicyjnej pory – najwyraźniej zamierzali dopasowywać się do okolicy dalej.

Z rozpaczy zjedliśmy cud-zupę z bagażnika i zasnęliśmy z mocnym postanowieniem zwiedzania miasta od wczesnych godzin porannych.

Raniutko akcja trolejbus, podziwianie porannych korków, ostatecznie docieramy do stacji metra, gdzie poznany właśnie system biletowy nie działał. W metrze obowiazuje zasada „Królestwo za żeton“. Kto ma żeton – wchodzi. Jak wejdzie, może zostać choćby i do końca Federacji. Żeton kosztuje 35 rubli. Zapchawszy żetonen głodną paszczę bramki wejściowej przeciskamy się na druga strone przygody – przygoda ma na imię schody ruchome i wiezie nas przez 3 (!!!) minuty w stronę piekła. Po drodze wysłuchujemy wezwań do bycia czujnym i zwracaniu szczególnej uwagi na szczególnych pasażerów.

I tak, w pięknych okolicznościach przyrody docieramy na stację, na której chcielibyśmy wysiąść. Schody-przygoda, tym razem do nieba i jesteśmy na jednej z głównych ulic – prospekt Newski. Pogoda nie rozpieszcza, jak widać na zdjęciach:


Da Bronek gut bewacht auf dem Stellplatz stand, entschlossen wir uns mit öffentlichen Verkehrsmitteln in die Stadt rein zu fahren. Wie alles in Russland, ist auch das ein kleines Abenteuer. Fahrpläne sucht man oft vergebens, wenn sie mal da sind, dann hängen sie ziemlich weit oben, z.B. auf den O-Bus Leitungen und man muss schon Adleraugen haben, um sie lesen zu können. Der Fahrkartenkauf im Bus ist russisch-simpel, man steigt einfach ein, wodurch sich schnell eine meist ältere Person mit einer Aufschrift Konduktor von ihrem Sitz erhebt. Schnell bereiten wir dann unsere 30 Rubel für die Fahrt und tauschen diese gegen von einer Rolle abgerissene Papiersnippsel. Aber wehe man steigt mal um, dann geht das Spiel nämlich von vorne los. In der U-Bahn haben die Papierschnippsel auch keinen Wert, dort tauscht man an einem Kassenhäuschen 35 Rubel gegen eine Wertmarke, mit der man dann das Drehkreuz zur Rolltreppe füttert. Vorbei am oberen Treppenwachposten geht es dann über 3 Min. lang nach unten. Dort unten, wo auch ein unterer Wachposten die Ordnung auf der Treppe überwacht, ist man endlich am Bahnsteig angekommen. Immer wieder kommen Durchsagen, dass man jeden Verdächtigen umgehen melden sollte.

Am heutigen Abend ist aber kein Bus gekommen und so gingen wir nach einer kleinen Runde im Stadtteil wieder zurück zum Hotel und widmeten uns der Zubereitung einer Dosensuppe.

Der nächste Morgen war für uns dann gnädiger und so starteten wir erneut zur Bushaltestelle, und wir hatten Glück, es kam ein O-Bus, der uns zur nächsten U-Bahn Station brachte. Aus der U-Bahn ausgestiegen landeten wir gleich auf Petersburg’s Prachtstraße, dem Nevski Prospekt. Wie man auf den Fotos sieht, war das Wetter anfangs nicht auf unserer Seite:

image

imageimage

Cerkiew Zbawiciela, wstęp 250 rubli, kolejka do kasy ca. 15min, wewnątrz dzikie tłumy:


Die Erlöserkirche, Eintritt kostete 250 Rubel, in der Warteschlange standen wir etwa 15 Min., im inneren Menschen über Menschen:

imageimage

I luksusowe delikatesy, w sam raz dla tych, którzy zwykli żywić się Vifonem i Turystyczną:


In Russland darf der Luxus natürlich nicht fehlen, hier in Form von Delikatessen:

image

Oraz pasaże handlowe, gdzie szare żuczki dwa razy w tygodniu zaopatruja się w brylanty pierwszej potrzeby:


Oder Luxus in Form von Passagen mit zahlreichen Juwelier Läden mit interessantem Schmuck:

image

I mosty, gmachy, place:


Und jede Menge Brücken, großen Bauten und Palästen:

image

image

W sumie przeszliśmy ponad 20km, zwiedziliśmy gruntownie trzy kościoły, zjedliśmy obiad w samobsługowej stołówce a’la bar mleczny (Stolovaja, nie było łatwo…) a na kolację czeburki w czeburkowej restauracji (było łatwo, miły Pan był bardziej turystycznie nastawiony niż obsługa Stolovaji)

Zdjęć z Petersburga mamy naprawdę dużo, już za chwilę posortujemy i dodamy galerię.

Na marginesie: turysta przelotny, naszego pokroju, łatwo może odnieść wrażenie, iż jest gościem nieproszonym – bez elementarnej znajomości języka rosyjskiego szybko narazimy się na zniecierpliwione reakcje sprzedawców/obsługi. Zważywszy na rzesze rosyjskojęzycznych turystów nie ma się co Petersburżanom dziwić – szkoda czasu na dyskusje z niemówiącymi po rosyjsku pink-panter.

Foto-Impresje:


Bei unserem 20km Spaziergang durch Petersburg haben wir es geschafft drei große Kirchen zu besichtigen, obwohl der Eintrittskartenkauf immer ein Abenteuer darstellte. Kulinarisch suchten wir die Herausforderung in einem einheimischen Selbstbedienungs-Restaurant namens Stolovaja. Das größte Problem stellte wie immer die Kommunikation dar, aber mit Händen und Füßen konnten wir uns weiter helfen. Zum Abendessen gab es dann eine lokale Spezialität, die Tscheburki, in einem eigens dafür spezialisiertem Restaurant. Sprachliche Probleme bestanden hier keine, es gab eine englische Speisekarte und sogar einige Kellner konnten etwas Englisch.

Allgemein hatten wir den Eindruck, dass die Menschen in Russland nicht gewohnt sind auf nicht russisch sprechende Touristen zu treffen. Oft trafen wir dann auf etwas ungeduldige Kommunikationspartner, die meinten, wenn sie Lauter sprechen, dass wir dann plötzlich russisch verstehen würden.

Foto Impressionen:

P1130986 P1130944 P1130903

P1140005 P1140020 P1140046 P1140053

 

W planach było również nocne oglądanie mostów na Newie, podróże metrem tak nas jednak wykończyły, że padliśmy po krótkiej podróży trolejbusem na paszcze pod brończymi skrzydłami.


Wir hatten ursprünglich auch geplant uns die nächtlichen Brückenöffnungen anzuschauen, jedoch waren wir so müde vom Sightseeing, so dass wir dann wieder froh waren im Bus wieder einschlafen zu können.

Fakty:

  • bilet autobus/trolejbus – 30 rubli
  • bilet metro – 35 rubli
  • spanie: hotel Bronek na kampingu przy hotelu Phologist, 3000 rubli za dwie noce
  • 20 km piechotką
  • Bronek odpoczywał